Powrót

ból
który wrzynał się w obrazy życia
w pamięci dawnych lat
przetaczał kamiennymi drogami
podhalańskich lasów
splatał ze świstem kul
niosących zapomnienie w śmierci
ostrze skalpela
wycinało rozpacz
wyjącą jak wilki jesienią
zmienioną po latach
w kamienny posąg
pośród cmentarnych ścieżek
i kwiatów róż
balast lat
dni niecierpliwych
utajonych w niespełnionych marzeniach
który dziś przygniata
rozrywa noce łez samotnych
kiedy droga do niebytu
bliska
spalone już serce
zamierające wiosną
otumanione zapachem życia
jeszcze drży
jeszcze wchłania świt
i słońca pocałunki
kiedy gasną oczy